Oferta dla sponsora

Udostępnij na:

 

Dlaczego warto inwestować w tenis:

Dla sponsorów tenis jest bardzo wdzięcznym sportem. Amatorzy tenisa grając, lub kibicując mecze mają możliwość oglądania banerów reklamowych umieszczonych na korcie. Podczas regularnych przerw między gemami ciekawość publiczności wzbudzają naszywki na strojach zawodników, będące informacją o obecności sponsora.

Społeczność tenisowa to bardzo atrakcyjny „target”. W dużej mierze składa się z osób pełniących stanowiska menedżerkie, lub pracujących w wolnych zawodach , odnosi się to zarówno części aktywnej jak i biernych fanów tenisa. Jest to środowisko ludzi w przewadze dobrze i bardzo dobrze sytuowanych, wykształconych, świadomych potrzeby aktywnego spędzania czasu i prowadzenia zdrowego trybu życia, będących otwartymi na różne sposoby alokacji środków finansowych.

Szacuje się że w Polsce na ok. 3 tys. kortów tenis uprawia ok. 250 tys. osób, a dzięki dobrym nastrojom do których przyczyniają się osiągnięcia naszych tenisistów i zwłaszcza tenisistek „moda na tenis” ma stałą tendencję wzrostową. Wzrasta również ilość licencjonowanych zawodników i klubów tenisowych.

Oprócz wymiernych korzyści wynikających z reklamy „face to face”, której koszt jest niewspółmiernie niski w odniesieniu do reklamy poprzez media, nie sposób również nie wspomnieć o kreowaniu wizerunku firmy. Promowanie marki poprzez dyscyplinę będącą wzorem aktywnego i zdrowego stylu życia, jak również zasad etycznych (jakże cenionych w biznesie) powoduje pozytywne kojarzenie w ten sposób angażującej się firmy, tym samym kształtując „goodwill” sponsora.

 

Dlaczego tenisiści potrzebują sponsorów:

Tenis to indywidualna i bardzo specyficzna dyscyplina sportowa i chociaż dla amatorów już bardzo dostępna i cieszy się coraz większą popularnością to niestety dla osób chcących uprawiać ten sport wyczynowo w dalszym ciągu przez wzgląd na koszty pozostaje sportem elitarnym. Dlatego też młodzież z nawet dobrze sytuowanych rodzin, zwłaszcza ta najbardziej utalentowana, na pewnym etapie rozwoju kariery potrzebuje pomocy z zewnątrz.

Jako nieliczna grupa sportowców tenisiści kształcą się i startują w turniejach w większości z własnych, lub prywatnie pozyskanych środków (do końca  etapu juniorskiego, jeżeli nie ma pomocy sponsora, ciężar ten spada na rodziców). W potrzeby kształcenia należy zaliczyć koszty wynajmu trenerów i obiektów (zarówno do treningów tenisowych, jak i ogólnorozwojowych), oraz stałego nadzoru fizjoterapeutycznego, natomiast udział w turniejach łączy się z kosztami dojazdów, hoteli, opłaty trenera/opiekuna, lub rodzica, który poświęca własną pracę zawodową. Im młody tenisista osiąga większe sukcesy, tym otwierają się przed nim nowe możliwości startów coraz dalej od domu, będące perspektywą dalszego awansu, lecz wiąże się to z potrzebą coraz większych nakładów. Pomoc ze strony klubów, lub dla najlepszych Narodowej Federacji jeżeli w ogóle istnieje to jest symboliczna.

Wybór tenisa jako sposobu na życie jest równoznaczny z wyborem zawodu- profesji, a więc sposobu na zarabianie, jednak dopiero zawodnik ok. 100 miejsca na ATP zaczyna się samofinansować i zaczyna być go stać na ponoszenie wyżej opisanych kosztów. Jednocześnie „jego akcje” wzrastają i staje się coraz „łacniejszym kąskiem” dla reklamodawców, natomiast do tego czasu wymaga stałego doinwestowywania. Niestety niedofinansowanie jest główną przyczyna szybkiego końca kariery w wieku juniorskim wielu polskich utalentowanych tenisistów.

 

Jakie środki promocji marki w zamian za wsparcie finansowe może zyskać sponsor:

– Udostępnienie mojego wizerunku (obiecującego tenisisty, jednocześnie wzorowego ucznia) do promocji firmy w mediach;

– Reklama (np. w formie baneru) na jednych z największych na Śląsku i w Polsce obiektach tenisowo-sportowych, na których trenuję , cieszących się wielką popularnością :

    Ch.T.T. Chorzów

latem 6 kortów odkrytych i 3 kryte, zimą 9 kortów krytych, hala do siatkówki i innych gier     zespołowych, boisko do piłki nożnej, restauracja, przychodnia rehabilitacyjna.

     K.S. „Górnik” Bytom-

14 kortów odkrytych i 4 kryte, kawiarnia.

– Reklama na mojej stronie www;

– Logo firmy na moich strojach sportowych, w których trenuję i występuje w całej Polsce;

– Satysfakcję- BEZCENNE           „…za resztę zapłacisz kartą Maestro” 🙂

________________________________________________________________________

Zgodnie z prawem:

W zakresie podatku dochodowego od osób prawnych („pdop”) wydatki ponoszone w związku z zawieraniem umów sponsoringu powinny być postrzegane zarówno przez pryzmat art. 15 ust. 1 updop, jak i art. 16 ust. 1 pkt 28 updop. Oznacza to, że podatnik (sponsor) ma prawo do zaliczenia w koszty uzyskania przychodów całości wydatków na sponsoring publiczny (reklama publiczna) oraz  sponsoring niepubliczny (reklama niepubliczna ujmowana w koszty przychodów podatkowych), oczywiście o ile wydatkom tym przyświecał nadrzędny cel zwiększenia przychodów podatkowych.

________________________________________________________________________

 

Piotr Kwiatkowski 01.10.12. Eurosport:

Długa droga Jerzego Janowicza. W 2008 roku rozpaczliwe apele do sponsorów. W 2009 mały skandal w Ostrawie. W 2012 zwycięstwo nad Andym Murrayem i awans do ćwierćfinału w Paryżu.

Obrazek ten ukazuje przede wszystkim dwie sprawy. Pierwsza jest oczywista – mamy kolejny przykład, że tenis to sport o zasięgu prawdziwie globalnym, gdzie w razie sukcesu szybko może zrobić się o tobie głośno w każdym zakątku świata. Druga już nie do końca – były i łzy zwycięstwa, i krew cieknąca z kolana po meczu z Murrayem, ale by poczuć jedno i drugie, Janowicz musiał przejść długą drogę. Tenis to sport dla wytrwałych, również w znaczeniu finansowym.

Zdają sobie z tego sprawę także ci tenisiści, którzy na budżet startowy nie muszą narzekać. Stąd powszechna zgoda stowarzyszenia zawodników ATP, aby zwiększać pulę nagród dla tych odpadających na wczesnym etapie turniejów, co mogłoby w pewnym stopniu pomóc w pokryciu strat wynikających np. z kosztownej podróży do Australii. Jerzy Janowicz mógłby o tym długo opowiadać. Teoretycznie finalista juniorskiego US Open i French Open, ze znalezieniem sponsora nie powinien mieć problemów. Rzeczywistość była brutalna. Nikt nie chciał wiązać się z nieznanym dzieciakiem.- Nie będę wygrywać, jeśli nie zacznę walczyć z poważnymi przeciwnikami. Chcę grać dla Polski, ale w tych warunkach jest to trudne. (…) Oferowano mi już obywatelstwo Kataru, zapraszano także na Florydę. Na razie odmówiłem, ale być może okoliczności zmuszą mnie do zmiany zdania – mówił we wrześniu 2008 na łamach „Przeglądu Sportowego”. Wielu kibiców, chyba nie zdając sobie sprawy, na czym polega tenis, odebrało to wówczas jako tani chwyt i szantaż emocjonalny, a było to przecież zwykłe wołanie o pomoc. Czy było warto? Dziś „Jeżyk”, może sobie powiedzieć jednoznacznie „tak”. Życie tenisisty na dorobku jest trudne. Mozolnie budujesz swój ranking. Jeździsz po różnych mniejszych turniejach, gdzie czasem odzyskasz koszt transportu i wyżywienia. Jeśli nie masz dobrego rankingu, musisz grać w eliminacjach do najlepszych imprez. To z kolei oznacza, że szanse przebrnięcia pierwszej rundy są mniejsze, bo zanim do niej dotrzesz, rozegrasz więcej spotkań niż rywal. (…)

 

PAP 2012.11.05.

Jerzy Janowicz wrócił z Paryża jako 26. tenisista świata, choć udział w turnieju Masters 1000 w hali Bercy rozpoczął jako 69. w rankingu ATP World Tour. – To nowa sytuacja dla mnie i moich najbliższych, w której musimy się odnaleźć – uważa 21-letni łodzianin. Teraz Polak nie będzie się musiał martwić start w turniejach Wielkiego Szlema. – To jest frustrujące, kiedy z powodu problemów finansowych nie można zagrać w jednym z czterech turniejów Wielkiego Szlema. Tym razem, dzięki dobremu występowi w Paryżu, nie będę już miał takich kłopotów – dodaje.

– Wszystko potoczyło się strasznie szybko. Właściwie w ciągu tygodnia wydarzyło się u mnie więcej, niż przez 21 lat życia. Nie jestem w stanie teraz wybiegać w przyszłość i zastanawiać się co będzie dalej. Potrzebuję snu i odpoczynku od tenisa. Dopiero za jakiś tydzień zacznę układać plan przygotowań do nowego sezonu i pierwszych startów – powiedział Janowicz na konferencji prasowej po przylocie do Warszawy. 

Teraz planuje trzy tygodnie przerwy od tenisa, choć początkowo miał jeszcze zagrać w dwóch challengerach ATP. Po tej przerwie rozpocznie przygotowania do kolejnego sezonu. 

– Muszę trochę ochłonąć, uporządkować myśli i zapomnieć o tym, co się wydarzyło w ostatnim tygodniu. Nie będzie to łatwe, po tylu przeżyciach i emocjach. To był ciężki sezon, bo na początku roku byłem na pozycji 230-240, a w lecie po raz pierwszy wszedłem do pierwszej setki rankingu. Teraz jestem 26. zawodnikiem świata i mam możliwość grania w największych turniejach. Musimy się do tego przyzwyczaić, nie tylko ja, ale i moja rodzina czy trener – dodał. 

W lipcu Polak zadebiutował w Wielkim Szlemie dochodząc do trzeciej rundy Wimbledonu, po przejściu kwalifikacji. W październiku, zanim wystartował w eliminacjach do imprezy w hali Bercy, osiągnął pierwszy ćwierćfinał w cyklu ATP w Kremlin Cup. 

– Na pewno wcześniejszy ćwierćfinał w Moskwie pomógł mi nabrać większej pewności siebie, ale trudno jakoś wyjaśnić, to co się dokładnie stało w Paryżu. Wygrałem tam na dzień dobry z numerem dziewiętnastym w rankingu, potem z piętnastym, no i z Murrayem, trzecim na świecie, który nie wykorzystał meczbola. Pod dwóch kolejnych meczach przegrałem dopiero w finale z Ferrerem, gdzie byłem już bardzo zmęczony i grałem na środkach przeciwbólowych, bo już od dłuższego czasu miałem problemy z barkiem – stwierdził Janowicz. 

W turnieju głównym Polak odprawił z kwitkiem dwóch graczy z Top 10 – Szkota Andy’ego Murraya (nr 3.) i Serba Janko Tipsarevicia (nr 9.), a także trzech z drugiej dziesiątki: Chorwata Marina Cilicia (15.), Niemca Philippa Kohlschreibera (19.) i Francuza Gillesa Simona (20.). Przegrał w niedzielę z Hiszpanem Davidem Ferrerem (5.). 

– W sumie najtrudniej było w półfinale przeciwko Simonowi. Publika mi nie pomagała, a przeciwko sobie miałem chyba z dziesięć tysięcy ludzi. Klaskali po nieudanych zagraniach, nawet po zepsutym serwisie, ale jakoś to wszystko udało mi się przetrzymać. Za to media francuskie bardzo ciepło mnie przyjęły, zapraszały na wywiady, nawet byłem w jakimś francuskim radiu na żywo – stwierdził. 

Najbliższy start Janowicz planuje w pierwszej połowie stycznia, tuż przed wielkoszlemowym Australian Open, który w tym roku opuścił, bo nie miał pieniędzy na wyjazd do Melbourne, gdzie musiałby grać w kwalifikacjach. 

– To jest frustrujące, kiedy z powodu problemów finansowych nie można zagrać w jednym z czterech turniejów Wielkiego Szlema. Tym razem, dzięki dobremu występowi w Paryżu, nie będę już miał takich kłopotów. Mam nadzieję też, że uda mi się teraz znaleźć porządnych sponsorów. Całe szczęście, że jako junior miałem jakieś sukcesy, bo byłem w finale US Open i French Open. Pojawiały się więc różne mniejsze firmy, ale pieniądze, jakie od nich otrzymywałem nie wystarczały na cały sezon. Później był tez PZT Prokom Team, chociaż współpraca ta się nie powiodła do końca – powiedział Janowicz, który 13 listopada będzie obchodził 22. urodziny. 

Przed ostatnim sezonem w najbliższym otoczeniu tenisisty z Łodzi pojawił się na stałe fizjoterapeuta Piotr Graba, a czasem też konsultuje się z psychologiem. Od wielu lat niezmiennie jego trenerem tenisowym jest Fin Kim Tiilikainen, od dawna mieszkający w Polsce, gdzie założył rodzinę. 

– Jeśli chodzi o Kima, to chyba czeka nas teraz męska rozmowa na temat przyszłości (śmiech). Na razie jednak jest zbyt wcześnie na jakiekolwiek ustalenia. Czas na nie przyjdzie po odpoczynku. Przed tym rokiem właściwie przez dwa i pół roku nie miałem żadnego trenera od przygotowania fizycznego, ponieważ trener, z którym pracowałem od 11. roku życia aż do 18. musiał wyjechać do Kazachstanu. Był to Mieczysław Bogusławski, którego traktowałem jak drugiego tatę. Znał mnie bardzo dobrze i przeżywał moje występy, ale niestety teraz przebywa w Kazachstanie – dodał Janowicz.

.